Wszystko wskazuje na to, że Premier właśnie pozbawił policjantów prawa do karania obywateli i przedsiębiorców, którzy prowadzą restauracje, salony kosmetyczne lub fryzjerskie. Teoretycznie przy zasadach “odmrożenia” tych rodzajów biznesów wskazano zasady, których trzeba przestrzegać. W praktyce okazuje się, że 23 maja 2020 Mateusz Morawiecki mógł poinformować opinię publiczną, że te zasady to nie są wymogi, a jedynie luźne i niezobowiązujące wskazówki.
Premier na twitterze napisał:
Dzięki Tarczy możemy tutaj siedzieć i patrzeć spokojnie w przyszłość” – usłyszałem od właścicieli restauracji. Gastronomia to ważna dziedzina gospodarki i infrastuktura społeczna, wzmacniająca więzi między ludźmi. Korzystajcie ze swoich ulubionych, lokalnych restauracji.
– pisownia oryginalna
Jedną z zasad jakie Rząd wprowadził przy “odmrażaniu” restauracji znajduje się zapis:
Zasadę, że przy jednym stoliku może przebywać rodzina lub osoby pozostające we wspólnym gospodarstwie domowym. W innym przypadku przy stoliku powinny siedzieć pojedyncze osoby, chyba, że odległości między nimi wynoszą min 1,5 m i nie siedzą oni naprzeciw siebie. Wyjątkiem są stoliki, w których zamontowano przegrody, np. z pleksi, pomiędzy osobami.
Jak widać na poniższych zdjęciach, które opublikował Premier te zasady zostały złamane. Złośliwi zaczęli dopytywać czy Mateusz Morawiecki dostanie teraz karę administracyjną za złamanie obostrzeń, które sam wprowadził.
Rygor, czy luźna i niezobowiązująca wskazówka?
Jak widać ze zdjęć, które Mateusz Morawiecki opublikował na swoim twitterze wprowadzone przez niego zasady nie są przestrzegane. W tej sytuacji, każda z osób, która siedzi przy tym stoliku powinna otrzymać od policjanta mandat oraz ten funkcjonariusz powinien skierować do sanepidu wniosek o ukaranie tych osób karą administracyjną od 10 do 30 tysięcy złotych.
Taki los spotkałby w każdym razie zwykłego obywatela, gdyby policjant podczas kontroli danej restauracji dostrzegł taką sytuację jak na zdjęciu Premiera. Policjanci udowodnili i przekonali społeczeństwo, że jeśli chodzi o pilnowanie zasad, które Rząd wskazuje, że są bezwzględni i pozbawieni jakiejkolwiek empatii.
Do sprawy odniósł się Marek Tatała, wiceprezes Forum Obywatelskiego Rozwoju:
Czy wytyczne @GIS_gov i @MinRozwoju dotyczącego osób, które mogą siedzieć przy jednym stoliku (“Przy jednym stoliku może przebywać rodzina lub osoby pozostające we wspólnym gospodarstwie domowym”) już nie obowiązują? To ważna informacje przed piątkowy wieczorem i weekendem” – napisał.
Czy wytyczne @GIS_gov i @MinRozwoju dotyczącego osób, które mogą siedzieć przy jednym stoliku ("Przy jednym stoliku może przebywać rodzina lub osoby pozostające we wspólnym gospodarstwie domowym") już nie obowiązują? To ważna informacje przed piątkowy wieczorem i weekendem.
— Marek Tatała (@MarekTatala) May 22, 2020
Premier pytany o zdjęcia z Gliwic w sobotę, odpowiedział:
Pewne odległości są zalecane, ale nie nakazywane(…) W ten sposób do tego podeszliśmy – tłumaczył.
Otwierać w 100%, czy przestrzegać ograniczeń?
W związku z powyższym można uznać, że wszystkie zasady, które wyznaczono restauracjom, salonom fryzjerskim i kosmetycznym nie są regułami, za które grozić będzie mandat, czy kara administracyjna z sanepidu. Skoro zdaniem Premiera są to tylko zalecenia, a nie wymagania, to żaden funkcjonariusz nie będzie miał prawa wystawić mandatu, albo wnioskować o karę administracyjną jeśli przedsiębiorca prowadzący wskazany wyżej biznes, lub jego konsumenci, nie będą przestrzegać tych zaleceń.
Czy aby na pewno? Praktyka pokazuje, że Mateuszowi Morawieckiemu rzeczywiście taka odpowiedzialność nie grozi, ale przeciętnemu obywatelowi już tak. Więcej niż pewne jest to, że funkcjonariuszy nie będzie obchodzić co powiedział Premier i będą wlepiać zarówno mandaty, jak i wnioskować o kary administracyjne za nieprzestrzeganie wytycznych jakie wskazano na stronie gov.pl
Dyskusja z policjantami w tym zakresie jest bezcelowa. Funkcjonariuszom wydaje się, że wykonując obecne rozkazy działają zgodnie z prawem i nie grozi im za bezprawne mandaty, czy wnioski o kary administracyjne żadna odpowiedzialność. Są jednak w błędzie. Policja przestrzega, że będzie ścigać za hejt oraz wskazuje, że to Sądy są właściwe do oceny, czy dany policjant złamał prawo, czy też nie.
Istnieje zatem wielkie prawdopodobieństwo, że jeśli jakiś przedsiębiorca uzna, że skoro Premier, który wydał zalecenia sam ich nie przestrzega, a w dodatku mówi, że to tylko zalecenia, a nie rygor, to po prostu otworzy swój biznes w pełnym zakresie usług. Trzeba sobie jasno powiedzieć – policjanci będą za to karać i nie pomoże tłumaczenie i powoływanie się na Mateusza Morawieckiego. Czy zatem warto? Każdy sam musi sobie na to pytanie odpowiedzieć.
Można pozwać funkcjonariusza i urzędnika po 10 tysięcy za naruszenie dóbr osobistych za bezprawny mandat i karę administracyjną
Co jednak zrobić jeśli jakiś policjant mimo wszystko uzna, że obywatel naruszył któreś z obostrzeń ? Wobec czego rozwiązanie wydaje się być proste. Jeśli jakikolwiek obywatel zostanie przez dowolnego funkcjonariusza ukarany za kwestie objęte “odmrażaniem” restauracji, salonu fryzjerskiego czy kosmetycznego, mandatem lub karą administracyjną to oprócz odwołania się do Sądu Administracyjnego powinno się pozwać danego policjanta oraz urzędnika, który tę karę w sanepidzie wystawił, za naruszenie dóbr osobistych obywatela wobec bezprawności takiego działania. Sądy za bezprawność wobec osób fizycznych przyznają odszkodowania w wysokości od 10 tysięcy złotych. Koszt procesu to 600zł oraz 5% wartości sporu, czyli 500zł z 10 tysięcy złotych. Łącznie koszt to 1100zł.
Wskazane jest złożyć jeden pozew na funkcjonariusza, a drugi na urzędnika, który na podstawie notatki policjanta wystawił karę administracyjną. Nie trzeba znać adresów pozwanych. Wystarczy wskazać miejsce wykonywania przez nich pracy. To co jest istotne to wyrok Sądu Najwyższego, który w imieniu Rzeczpospolitej zasądził, że funkcjonariusz publiczny, czy urzędnik, nie jest automatycznie pozbawiony odpowiedzialności prywatnym majątkiem za naruszenia dóbr osobistych, których się dopuścił wykonując obowiązki służbowe. Sąd Najwyższy stwierdził również, że odpowiedzialność prywatnym majątkiem nie jest automatycznie zbywalna z danego funkcjonariusza, niezależnie od odpowiedzialności Skarbu Państwa. To Sędzia, który będzie rozstrzygał dany proces podejmie decyzję, czy wyłączyć funkcjonariusza z grona pozwanych, czy też nie.
Ponieważ konstytucjonaliści i eksperci prawa są podzieleni co do legalności wprowadzonych ograniczeń swobód obywatelskich to wielce prawdopodobne jest to, że obywatele będą wygrywać odszkodowania od konkretnych funkcjonariuszy, którzy ich bezprawnie karali. Każdy przypadek będzie jednak indywidualnie rozstrzygany przez Sąd. Czy warto?
Z całą pewnością warto pozywać zarówno policjanta, jak i urzędnika. Każdy z nich może w Sądzie przegrać i będzie musiał z prywatnego majątku zapłacić 10 tysięcy odszkodowania jeśli Sąd uzna jego winę.
W tej sytuacji wniosek wydaje się być tylko jeden: pozywać, pozywać, pozywać…