Mimo, że rzecznicy policjantów bez mrugnięcia okiem kłamali media, że działania policjantów wobec protestujących, czy strajkujących obywateli w czasie pandemii były legalne i zgodne z prawem, zaś agresywne zachowania poszczególnych funkcjonariuszy dla pisowskiej policji były wzorowe, to teraz Sądy mają odmienne zdanie na temat przestępczej działalności policjantów.
Policjanci na polecenie swoich przełożonych dopuszczali się licznych przestępstw. Ochrona prokuratury im nie pomogła
15 czerwca 2022 roku Wyborcza.pl opublikowała artykuł, że Sąd kazał Prokuraturze ustalić nazwiska kolejnych policjantów, którzy wzięli udział w przestępczej operacji policyjnej wobec protestujących w Strajku Kobiet. Sąd dopatrzył sie w działalności osób w mundurach przynajmniej przestępstwa przekroczenia uprawnień policjanta.
Jak przypomina Wyborcza rzecz tyczy się wydarzeń z 30 października 2020 roku. Policjanci z Warszawy i Pruszkowa zachowali się niczym funkcjonariusze komunistycznej Służby Bezpieczeństwa bądź białoruskiej milicji – bez żadnych podstaw porwali i uwięzili pięciu niewinnych aktywistów, by uniemożliwić im udział w proteście kobiet przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Porywacze i ich przełożeni pozostają bezkarni.
Policjantów rozgrzeszyła warszawska prokuratorka Natalia Zajączkowska. Odmówiła wszczęcia śledztwa, ale sędzia Grzegorz Godzina z Pruszkowa uchylił właśnie jej decyzję. W uzasadnieniu sugeruje, że policjantom można zarzucić co najmniej przekroczenie uprawnień. Pisze też o tuszowaniu bezprawnych działań.
Wyborcza opisuje przestępcze działania bandytów w mundurach
Policjanci porwali działaczy założonego w Poznaniu związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza. Związkowcy mieli przemawiać na Strajku Kobiet, który w Warszawie zgromadził ponad 100 tys. ludzi, ale nie dojechali.
Ich samochód zatrzymywano do kontroli trzy razy. Policjanci szukali usterek technicznych i zabronionych przedmiotów.
Za trzecim razem, gdy nic nie znaleźli, wyciągnęli związkowców z auta, zakuli im ręce z tyłu kajdankami i uwięzili na cztery godziny w komendzie w Pruszkowie. Wypuścili dopiero, gdy protest się już kończył. Pisaliśmy o tym kilka razy, bo sprawa bulwersowała i wymagała wyjaśnienia.
Wyborcza ujawnia zaplanowane i wykonane przestępstwo osób w mundurach
W grudniu 2021 roku Wyborcza ujawniła, że polecenie zatrzymania niewinnych związkowców wydał sztab policyjnej operacji „Jesień 5″. Na jego czele stał Paweł Dobrodziej, szef stołecznej policji, dziś zastępca komendanta głównego.
Polecenie ze sztabu odebrał mł. insp. Dariusz Ejsmont, naczelnik stołecznej drogówki, dowódca podoperacji „Droga”. Przekazał je nadkom. Markowi Łempickiemu, swojemu zastępcy, który dowodził odcinkiem „Pierścień 2″.
Łempicki przesłał polecenie niżej – do asp. sztab. Roberta Urbaniaka, kierownika sekcji kontroli ruchu drogowego. Urbaniak wyznaczył do zatrzymania związkowców mł. asp. Marcina Lisieckiego i sierż. Karolinę Żak.
Przekroczenie uprawnień i bandyckie zatrzymanie?
Jak podaje Wyborcza nagranie radiowej korespondencji potwierdza, że policjanci Lisiecki i Żak dostali polecenie „zatrzymania prewencyjnego”. Prawo na to pozwala, ale tylko wobec osób „stwarzających w sposób oczywisty bezpośrednie zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzkiego, a także dla mienia”.
Prokuratorka Natalia Zajączkowska powołała się na operacyjne ustalenia policji. Miało z nich wynikać, że samochodem jadą osoby związane ze środowiskiem antyfaszystowskim, które mogą zakłócić przebieg Strajku Kobiet w Warszawie.
Wśród działaczy Inicjatywy Pracowniczej rzeczywiście są także anarchiści i antyfaszyści, ale nie jest to zabronione. Mimo to sztab operacji „Jesień 5″ uznał ich za potencjalnych groźnych chuliganów.
Argumenty policji i prokuratury nie przekonują sędziego Grzegorza Godziny z sądu w Pruszkowie, który rozpatrywał zażalenie związkowców na odmowę wszczęcia śledztwa. Przyznał im rację i wytknął prokuraturze błędy.
Według sądu nie wykazano, by uwięzieni bezprawnie związkowcy – wszyscy razem, jak i każdy z osobna – stwarzali bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia, życia lub mienia.
Sam związek ze środowiskiem antyfaszystowskim to za mało, by kogokolwiek prewencyjnie uwięzić. Stwierdzenie, że związkowcy mogliby zakłócać manifestację, na której mieli w końcu przemawiać, jest zaś „hipotezą pozostającą na poziomie jedynie bliżej niesprecyzowanego przypuszczenia”.
Do sprawy będziemy wracać. To nie jedyne przestępstwa popełnione w trakcie trwania pandemii przez osoby w mundurach, które uwierzyły, że zamaskowani i bez imienników mogą popełniać przestępstwa.
Więcej o tej sprawie można przeczytać na Wyborczej: https://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,28585000,policja-porwala-i-uwiezila-aktywistow-z-poznania-sad-chce-rozliczyc.html
2 komentarzy “Bandyci w mundurach: Policjanci znów złamali prawo. Wraca sprawa nękania protestujących w czasie pandemii.”
Pisowskie psy , po 8 latach PiSlamizmu mają 💩 w głowie 🤬
Pisowskie psy , po 8 latach PiSlamizmu mają 💩 w głowie 🤬