Dyrektor wrocławskiego Sanepidu złożył zawiadomienie do prokuratury w związku z ulotkami, które nieznane osoby wrzucały do skrzynek na listy na osiedlu, na którym mieszka. Mógł się tym samym dopuścić pomówienia, zniesławienia oraz zawiadomienia o przestępstwach, których nigdy nie było. Za to może grozić mu wyrok, a nawet więzienie.
Jak informuje TVN24 oraz TVP3 Wrocław szef powiatowego sanepidu i Dolnośląskiej Izby Lekarskiej dr Paweł Wróblewski złożył zawiadomienie do prokuratury Wrocław Psie Pole na ulotki, które ktoś wrzucał do skrzynek na listy jego sąsiadom.
Mowa w nich o tym, że dyrektor PSSE wydał co najmniej trzy decyzje o zamknięciu przedsiębiorstw, pozbawiając pracy kilkadziesiąt osób. A wszystko to jest opatrzone tytułem “Poznaj swojego sąsiada” Poniżej prezentujemy tę ulotkę:
Ulotka nie jest podpisana. Nie wiadomo kto ją wrzucał do skrzynek na listy, ani skąd ta osoba wiedziała, że szef sanepidu rzeczywiście mieszka na tym osiedlu.
Co szef sanepidu widzi na tych ulotkach?
Wymieniony na ulotce Paweł Wróblewski ocenił, że treści znajdujące się na ulotce stanowią wyraźne groźby karalne:
Ulotka kończy się wyraźną groźbą karalną i zdaniem podżegającym do czynów karalnych “A co ty byś zrobił gdybyś stracił pracę przez tego Pana” w związku z powyższym sprawa została zgłoszona do organów ścigania – powiedział szef sanepidu w Radio RAM
Ponadto szef sanepidu ocenił treść tej ulotki za przestępstwo nękania jego osoby (czyli art. 190a kodeksu karnego), a także za przestępstwo nawoływania do przestępstwa (czyli art 255 kodeksu karnego).
Jednak wbrew temu co sam mówi w mediach o sprawie szef sanepidu to do prokuratury złożył zawiadomienie o zupełnie inne przestępstwa, a mianowicie o o zniesławienie (a zatem przestępstwo z art 212 kodeksu karnego) oraz wywieranie wpływu na czynności urzędowe (art 224 kodeksu karnego).
Szef sanepidu uważa, że za rozprowadzanie ulotek odpowiedzialni są sympatycy organizacji „WIR – masz głos”, którzy już wielokrotnie organizowali pikiety pod siedzibą powiatowej inspekcji sanitarnej i izby lekarskiej. – podaje TVP3 Wrocław.
Trudno również zrozumieć publiczny zarzut o nękanie w sytuacji, w której wobec każdej uchylonej przez Sądy decyzji sanepidu to pokrzywdzeni bezprawnymi decyzjami czują się jakby byli ofiarami stalkerów, czyli właśnie nękania.
Czy szef sanepidu mija się z prawdą w rozpowszechnianiu informacji o rzekomych przestępstwach na jego szkodę?
Paweł Wróblewski mógł minąć się z prawdą w wypowiedzi dla mediów.
Przede wszystkim dlatego, że wbrew temu co rozgłasza w mediach to na ulotce nie znajduje się żadna groźba karalna. Prawdopodobnie z tego powodu prawnicy, którzy przygotowali mu zawiadomienie do Prokuratury Wrocław Psie Pole jednak nie wskazali w tym zawiadomieniu artykułu 190 kodeksu karnego, czyli właśnie gróźb karalnych.
Nawoływanie do przestępstwa to z kolei artykuł 255 kodeksu karnego, który wbrew temu co Paweł Wróblewski ogłosił w mediach jednak nie zostało wskazane w zawiadomieniu, które zostało złożone, a przynajmniej tak wynika z informacji jakie ujawniono na temat tego zawiadomienia. W jakim celu szef sanepidu mija się z prawdą w tym zakresie?
Szef sanepidu mógł sam pomówić i zniesławić tych, których podejrzewa o popełnienie przez nich na jego szkodę czynu karalnego, a za taki czyn odpowiada się nie tylko jak za pomówienie, ale w przypadku złożenia zawiadomienia o przestępstwie, którego nie było zawiadamiający ponieść może odpowiedzialność karną – w tym nawet więzienie do lat 2.
Osoba, która decyduje niejako o życiu i śmierci osób i podmiotów wobec których wydaje decyzje administracyjne winna orientować się w prawie w sposób ponadprzeciętny. Biorąc pod uwagę, że wiele decyzji sanepidu jest uchylanych i ocenianych przez Sądy jako naruszające prawo to tym bardziej wypowiedzi szefa sanepidu rodzą pytania na temat jego wiedzy umożliwiającej wykonywanie zawodu i zgodności z prawem decyzji, które podpisuje osobiście.
Zdaniem szefa sanepidu za ulotki odpowiada stowarzyszenie WIR Masz Głos. A co jeśli za ulotki odpowiada któryś z pracowników wrocławskiego sanepidu?
I mimo, że podejrzenia Pawła Wróblewskiego mogą wydawać się uzasadnione to należy zadać też pytanie czy odpowiedzialnym za ulotki nie jest np. sygnalista pracujący w sanepidzie, który dysponuje dostępem do danych szefa sanepidu oraz ma wiedzę na temat wydawanych przez niego decyzji. Być może któryś z jego pracowników uważa, że decyzje podejmowane są z naruszeniem prawa, albo są sprzeczne z jego sumieniem? Tym bardziej jeśli Sądy potem niektóre z tych decyzji uchylają jako bezprawne?
Być może to któryś z jego podwładnych uznał, że w interesie społecznym jest ostrzeżenie mieszkańców tego osiedla.
Prokuratura jeśli podejmie się czynności z pewnością na tę okoliczność przesłucha pracowników wrocławskiego sanepidu, aby wykluczyć lub potwierdzić ten wątek.
Co na to wskazane Stowarzyszenie?
Przywołany przez szefa sanepidu WIR z kolei nie przyznaje się, aby ulotki były ich dziełem, ani by takie ulotki roznosili. Jak twierdzi nie jest wykluczone, że jedna z osób, która doświadczyła praktyk szefa sanepidu wzięła po prostu sprawy w swoje ręce.
Arkadiusz Dudzic ze Stowarzyszenia WIR – Masz Głos powiedział w Radio RAM, że przeanalizował treść ulotki i w jego ocenie nie została tam napisana nieprawda oraz, że napisane tam zdarzenia z udziałem Pawła Wróblewskiego się wydarzyły.
– Pan Wróblewski, jeśli wypowiada takie słowa, to, jak rozumiem, ma bardzo twarde dowody na ten temat. Ja mogę powiedzieć tylko i wyłącznie, że na ten temat nic nie wiem i też się o tym dowiedziałem z gazety – mówi Dudzic.
WIR niedawno wystartował z promowaną na ulotce akcją #rejestrkrzywd. – Kilka dni temu pod Pasażem Niepolda właśnie WIR ogłosił wszem i wobec, że z taką akcją rusza i że pierwszym celem będę ja – twierdzi dr Wróblewski.
– Czy to będzie pan Wróblewski, czy jakikolwiek inny urzędnik, który podejmuje takie, a nie inne decyzje, nie ma to dla nas najmniejszego znaczenia. W rejestrze krzywd znalazł się pan Paweł Wróblewski – nie boję się wymienić tego nazwiska. Pan Niedzielski będzie zdecydowanie bardzo promowany w tym rejestrze, bo w naszej ocenie jest to człowiek, który odpowiada za to, co się dzieje w Polsce, przynajmniej przez ostatnie kilka miesięcy – zapewnia Dudzic.
Co może zrobić prokuratura?
Jeśli podane w interesie publicznym i społecznym, aczkolwiek stawiające osobę za nie odpowiedzialną w niekorzystnym świetle, informacje są prawdziwe to nie ma mowy o zniesławieniu, czy pomówieniu.
Przypomnijmy, że pomówienie było jednym z czynów, które Paweł Wróblewski zdecydował się pod odpowiedzialnością karną, zawiadomić Prokuraturę Wrocław Psie Pole.
Nadmienić również należy, że pomówienie nie jest przestępstwem ściganym z urzędu, a w ramach prywatnego aktu oskarżenia i zgodnie z przepisami nie zgłasza się go do prokuratury, a bezpośrednio do Sądu. Sąd może zlecić Policji wykonanie czynności zmierzających do ustalenia sprawcy pomówienia – o ile sam nie umorzy prywatnego aktu oskarżenia wobec uznania przez Sąd, że treści mające być pomówieniem nie są nimi w rzeczywistości.
Aby prokuratura zajmowała się takim przestępstwem to musi być wyraźny interes publiczny, którego w tym konkretnym przypadku może zabraknąć gdyż nieznany autor ulotki nie stawia sanepidu w złym świetle, a jedynie osobę fizyczną, która podpisuje się na decyzjach tego organu administracji publicznej.
Prawdopodobnie prokuratura odmówi działania w sprawie pomówienia gdyż może ocenić, że z treści ulotki wynika, że chodzi o osobę fizyczną, a nie podmiot prawny.
Ponieważ Paweł Wróblewski korzysta z pomocy profesjonalnych pełnomocników to w ocenie prokuratury może zostać ocenione, że jest w pełni kompetentny by z pomocą prawników złożyć prywatny akt oskarżenia bezpośrednio do Sądu Rejonowego Wydziału Karnego i wsparcie prokuratury w tym zakresie jest mu niepotrzebne.
Pomówienie, czy ujawnienia niewygodnej prawdy o praktykach szefa sanepidu?
Prokuratura będzie zatem musiała ocenić, czy opisane na ulotce zdarzenia miały miejsce w rzeczywistości, a zatem czy Paweł Wróblewski podpisał kiedykolwiek przynajmniej trzy decyzje o zamknięciu jakichkolwiek przedsiębiorstw, których suma pracowników przekracza kilkadziesiąt osób. Jeśli okaże się, że szef sanepidu takie decyzje wydał to nie ma mowy o pomówieniu.
Analogicznie prokuratura będzie musiała dokonać oceny decyzji podpisanych przez Pawła Wróblewskiego czy w ich skutek pozbawił prawa wykonywania zawodu przynajmniej jednego lekarza, co miało skutkować pozbawieniem go środków do życia. Jeśli w czasie swojej pracy na stanowisku szefa sanepidu Paweł Wróblewski wydał chociaż jedną podobną decyzję wobec jakiegokolwiek lekarza to wówczas również nie następuje pomówienie, gdyż ma miejsce poinformowanie szeroko rozumianej opinii publicznej o faktach dotyczących działalności szefa sanepidu.
Osoba zajmująca stanowisko szefa sanepidu to nie jest zwykły obywatel, który może nie znać prawa. To osoba decyzyjna, która może swoimi decyzjami wpływać na życie i śmierć osób, których te decyzje bezpośrednio dotyczą. Biorąc pod uwagę, że zawiadomienie złożyli profesjonalni pełnomocnicy to również nie ma marginesu na zasłanianie się później brakiem wiedzy na temat złożonego zawiadomienia. Gdyby okazało się, że na ulotce opublikowana została prawda to osoba zatrudniona na stanowisku szefa sanepidu ma bezwzględny obowiązek wiedzieć, że przestępstwo, które zgłasza nie istnieje.
Przypominamy, że według podanej do publicznej wiadomości zgłoszonymi przestępstwami są zniesławienie oraz wywieraniu wpływu na czynności urzędowe.
Wątpliwy czyn wywierania wpływu na czynności urzędowe
Trudno w treści ulotki dopatrzyć się wywierania wpływu. Aby mógł zaistnieć taki czyn musi być konkretnie wskazany sprawca, który poprzez swoje działanie w konkretny sposób chce wpłynąć na konkretne czynności urzędowe.
W tym przypadku stopień ogólności informacji zawartych na tych kartkach sprawia, że nie sposób wskazać kto w jakiej sprawie wymusza czynności. Tym bardziej, że autor kartki dokonuje oceny już wydanych decyzji przez Pawła Wróblewskiego i nie podaje w niej swoich oczekiwań co do przyszłych decyzji jakie ten pracownik sanepidu mógłby wydać.
Można zatem założyć, że prokuratura umorzy oba zarzucane czyny wobec braku zaistnienia czynu zabronionego, a jeśli tak się zdarzy to przed szefem sanepidu mogą być poważne kłopoty.
Czy Pawłowi Wróblewskiemu może grozić odpowiedzialność karna za złożenie zawiadomienia o przestępstwie, którego nie było?
Powyższe może oznaczać, że szef sanepidu będzie musiał zmierzyć się w przyszłości z odpowiedzialnością karną za czyn z art. 238 kodeksu karnego, a więc za złożenie zawiadomienia o przestępstwach, których nie było.
O ile w przypadku zwykłego obywatela prokuratury mają praktykę uznawania, że przeciętny Kowalski, któremu wydaje się, że ma miejsce przestępstwo na jego szkodę nie odpowiada za czyny z art 238 kodeksu karnego to w tym przypadku mamy do czynienia z osobą nadzwyczajną. Szefem sanepidu, który ma bezwzględny obowiązek znać prawo, a także dysponować wiedzą umożliwiającą mu obiektywną ocenę czy doszło do danego przestępstwa, czy też nie.
Szef Sanepidu z kolei w mediach rozpowszechnia informację, że na jego szkodę mają miejsce przestępstwa nękania i wyraźnych gróźb karalnych, a ostatecznie zawiadomienie złożone jest za zniesławienie i wywieranie wpływu na czynności urzędnicze.
Do sprawy będziemy wracać bo z pewnością jest interesująca.
Jednocześnie prosimy o zgłaszanie się do naszej redakcji wszystkich, którzy kiedykolwiek poczuli się niesprawiedliwie potraktowani przez wrocławski sanepid lub bezpośrednio przez szefa sanepidu. Jeśli chcecie abyśmy opublikowali Wasze historie w interesie społecznych to prosimy o kontakt z redakcją pod adresem mailowym: redakcja@czasfinansow.pl
Źródło: TVN24, Radio RAM – https://www.radioram.pl/articles/view/41783/Szef-wroclawskiego-Senepidu-zawiadamia-prokurature-Chodzi-o-ulotki-na-osiedlu
2 komentarzy “Dyrektor wrocławskiego sanepidu oberwał ulotką. Złożył zawiadomienie, za które może grozić mu wyrok i więzienie”
bo to pisowski motłoch
Tego oszołoma na bruk! Na zasiłek dla bezrobotnych!