Od stycznia 2021 roku policjanci z Wrocławia nękają przedsiębiorcę, który prowadzi dwa kluby – Boogie oraz Wall Street. Policjanci pozorują zagrożenie epidemiologiczne, a przy współpracy z sanepidem, nie tylko zamykają oba biznesy na podstawie wątpliwych prawnie przepisów, ale decydują się na możliwość naruszania miru domowego firm i uniemożliwiają wejście do lokali.
Przedsiębiorca zapowiedział, że tego tak nie zostawi i nie tylko złoży zawiadomienia na poszczególnych policjantów, ale będzie ich także pozywać by odpowiadali z prywatnych majątków.
To może być kolejna, po Romanie Giertychu, sprawa, w której za wykonywanie nielegalnych rozkazów, albo na podstawie niezgodnych z prawem i Konstytucją przepisów policjanci mogą ryzykować łamanie prawa.
Nękani przez osoby, które mają chronić przed stalkerami
Jak podaje Gazeta Wrocławska na Pasażu Niepolda otworzyły sie w styczniu dwa kluby. Właściciele byli zadowoleni z frekwencji. Oficjalnie działalność została wznowiona na zebrania członków i sympatyków partii Strajk Przedsiębiorców w organizacji.
Radość właścicieli nie trwała jednak długo gdyż policjanci, biorąc niechlubny przykład, ze swoich kolegów z innych miast zdecydowali się nękać przedsiębiorcę, członków partii oraz potencjalnych konsumentów.
Nękanie nie odbiegało od praktyk, które policjanci regularnie stosują w całym kraju. Grupy umundurowanych, nieoznakowanych, funkcjonariuszy blokują wejście do lokalu, a każdy kto ich dotknie od razu jest zatrzymywany pod pozorem naruszenia nietykalności cielesnej policjanta i wywożony na jedną z wrocławskich komend.
Tam ma stawiane zarzuty. Pozostałych uczestników funkcjonariusze legitymują, a potem wnioskują do Sądu o ukaranie (jeśli dana osoba nie przyjmie mandatu) oraz o karę administracyjną do sanepidu.
Tę samą formę nękania zdecydowali się stosować wszyscy poszczególni policjanci, których wysłano do blokady tych dwóch klubów.
Pozorowanie zarzutów, usprawiedliwianie się podstawą prawną, którą Sądy oceniają jako niezgodną z prawem, a niekiedy nawet sprzeczną z Konstytucją
Te osoby muszą liczyć się z możliwością otrzymania grzywny w wysokości 1000 złotych, a także o ich zachowaniu poinformowane zostaną służby sanitarne – informuje Gazetę Wrocławską sierż. szt. Krzysztof Marcjan z komendy miejskiej policji. – Mundurowi rozmawiali także z właścicielami lokali i poinformowali ich, że z powodu dużej liczby osób w klubach grozi im odpowiedzialność karna z art. 165 kodeksu karnego, który mówi, że kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach powodując zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie się choroby zakaźnej […], podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Całość materiału zebranego podczas działań przez wrocławskich policjantów zostanie przekazana do Prokuratury Rejonowej Wrocław-Stare Miasto. Funkcjonariusze skierują również wnioski do służb sanitarnych o nałożenie kar administracyjnych na organizatorów imprez oraz ich uczestników za rażące naruszenie obowiązujących przepisów sanitarno-epidemiologicznych. Warto przypomnieć, że ich wysokość może sięgnąć nawet 30 tys. złotych – mówi Gazecie Wrocławskiej Krzysztof Marcjan.
Policjanci nie mają odwagi podawać swoich danych podczas wykonywania rzekomo legalnych czynności – zdejmują imienniki, udają, że nie słyszą żądań przedstawienia się
W tym miejscu należy wskazać, że pozorowanie przez osoby w mundurach legalności ich działań, które przez szeroko rozumianą opinię publiczną, ale także przez społeczeństwo, oceniane są jako zwykłe przestępstwo nękania lub przekraczania uprawnień funkcjonariusza, są bardzo ryzykowne dla poszczególnych policjantów, którzy w tych para-czynnościach uczestniczą.
Nie bez powodu Ci policjanci ukrywają swoją tożsamość i podejmują świadome działania aby zdjąć imienniki, a na żądania podania swojego imienia i nazwiska milczą. Policjanci mają świadomość, że jeśli tylko wypełnią swój obowiązek i się przedstawią to zostaną zgłoszeni jako przestępcy popełniający czyn opisany w art 231 kodeksu karnego, a dodatkowo ich ofiary mogą ich pozwać o naruszenie dóbr osobistych.
Prawdopodobnie dlatego policjanci ukrywają swoje personalia nękając przedsiębiorców, czy uczestnicząc w akcjach wobec strajkujących i protestujących.
Czy dyrektor sanepidu zapłaci za pracę policjantów z własnej kieszeni?
Policja jasno wskazuje, że naruszają mir domowy firm bo sanepid wydał decyzje o zamknięciu lokalu i zawnioskował o asystę policji. W sytuacji, w której Sądy Administracyjne jednak uchylą decyzję sanepidu jako bezprawną, albo wydaną bez podstawy prawnej, to nie tylko pracownicy sanepidu narażają się na odpowiedzialność finansową i karną, ale także policjanci, który uczestniczą w akcji na podstawie nielegalnej decyzji.
W przypadku, w którym Dyrektor danego sanepidu wnioskował do Policji, a tak na filmach z nękania przedsiębiorców tłumaczą swoje działania sami funkcjonariusze, o asystę to gdy Sąd Administracyjny uchyli tę decyzję jako bezprawną lub wydaną z naruszeniem prawa to ten Dyrektor winien ponosić koszty operacji wykonanej przez Policję.
Ktoś jednak musi o to zawnioskować, gdyż inaczej to Skarb Państwa będzie płacił za błędy dyrektorów sanepidów, a nie oni sami. Przedsiębiorcy, którzy odwołują się od takich decyzji Sanepidu do Sądu Administracyjnego powinni wnioskować też, aby w przypadku uchylenia tychże decyzji Sąd zasądził obowiązek pokrycia przez danego dyrektora wszelkich kosztów jakie Skarb Państwa poniósł w następstwie uchylonej właśnie decyzji.
Fałszowanie zarzutów pod pozorem ochrony społeczeństwa jako metoda nękania i gnębienia?
Policja działając na podstawie decyzji administracyjnej, która nie jest prawomocna, sama z kolei naraża się na odpowiedzialność karną i finansową – przede wszystkim z tego powodu, że policjanci nękają przedsiębiorców zarzutem z art 165 kodeksu karnego, czyli stwarzanie zagrożenia epidemiologicznego.
Szerzej na temat fikcyjności i pozorności tego zarzutu pisaliśmy już wielokrotnie. Przypominamy poniżej prawomocne umorzenie takiego zarzutu zarówno przez prokuratora, jak i przez Sąd Okręgowy.
Ustalono wówczas, że aby doszło do takiego przestępstwa to muszą być twarde dowody. Takimi dowodami musi być fakt, że wśród uczestników był świadomy zakażony oraz, że to właśnie w danym miejscu ten zakażony zakaził inne osoby. Musi zatem powstać tzw. ognisko. Ponadto właściciel musi wiedzieć, że wśród uczestników jest ten zakażony.
Jeśli te przesłanki wspólnie nie występują to prawomocnie uznano, że nie ma występują znamiona czynu zagrożonego.
Jeśli jakikolwiek policjant decyduje się, jako profesjonalista w zawodzie, na stawianie podobnych zarzutów to istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że celowo stawia zarzut przestępstwa co do którego ma świadomość, że nie miało miejsca.
W przypadku decyzji prokuratury o umorzeniu takiego zarzutu otwiera się droga do pozwania danego policjanta o naruszenie dóbr osobistych danego pomówionego. W przestrzeni publicznej istnieją nie tylko wyroki sądów, ale i stanowiska prokuratur z całej Polski, które umarzają postępowania z tego paragrafu wobec właścicieli przedsiębiorstw.
Nawet jeśli zdarzy się nadgorliwy prokurator, który prześle akt oskarżenia do Sądu, to istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że właśnie tam proces zostanie umorzony.
Te wszystkie czynności otwierają pomówionym przedsiębiorcom drogę do powództwa o naruszenie ich dóbr osobistych przez konkretnych funkcjonariuszy. Mogą to być godność, szacunek, dobre imię, dobra sława, reputacja, wizerunek, komfort psychiczny. W końcu pomówienie o popełnienie przestępstwa, w obiektywnej sytuacji, gdzie to przestępstwo nie zostało popełnione, wpływa na stan psychiczny i poczucie własnej wartości każdego człowieka. A stres związany z koniecznością obrony swojego dobrego imienia na policji, a potem na sali sądowej również wywołuje skutki naruszeń dóbr osobistych w sferze doświadczeń życiowych człowieka.
O tym dlaczego zarzut z art. 165 kodeksu karnego może być zwykłym przestępstwem nękania i pomówienia przez policjanta szerzej wyjaśniamy w poniższym artykule.
Zagrożenie wynikające z art 165 kodeksu karnego musi być rzeczywiste, a nie hipotetyczne, czy pozorowane przez policjantów. Tak to prawomocnie ocenił Marcin Celarek, asesor z Prokuratury Rejonowej w Jaworznie:
Jego zdaniem w tym przypadku zagrożenie epidemiologiczne było tylko hipotetyczne, bo kierownictwo policji nie miało informacji o tym, że w dniu protestu któryś z mundurowych jest chory na COVID-19. Nie było też takich informacji, jeśli chodzi o protestujących przedsiębiorców.
19 sierpnia 2020 Sąd Okręgowy w Katowicach uznał argumentację prokuratury za słuszną. Sędzia Magdalena Jagiełło podkreśliła, że sam udział policjantów w zabezpieczaniu demonstracji przedsiębiorców „nie wskazuje na realne zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie choroby zakaźnej”.
Dlaczego zarzut z art. 165 kodeksu karnego może być pozorowany i falsyfikowany przez funkcjonariuszy?
Należy głośno zadać pytanie. Czy po działaniach policjantów, w wyniku których zarzucili oni danemu przedsiębiorcy czyn z art. 165 kodeksu karnego to komendanci posterunków Policji z których wysłano do tej konkretnej akcji funkcjonariuszy poddało ich wszystkich testowi na COVID-19 w ciągu 7 dni od powrotu z akcji?
Jeśli nie to ci komendanci sami mogli dopuścić się przestępstwa z art 165 kodeksu karnego w taki sposób, że nie sprawdzili czy powracający ze służby w miejscu sprawiającym zagrożenie epidemiologiczne policjanci się nie zakazili wirusem i nie zarażają nie tylko wszystkich na swoich komendach, w tym świadków, podejrzanych, czy zatrzymanych, ale także narażali życie i zdrowie swoich rodzin.
Prawdopodobnie podjęto umyślne decyzje, aby tych funkcjonariuszy do czasu wyniku ich testów na Koronawirus nie wyłączać ze służby i dalej pełnili oni obowiązki mogąc w ten sposób być siewcami COVID-19. Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak, że w ogóle nie testowano policjantów po akcjach, w wyniku których przedsiębiorcom stawiane były zarzuty z art. 165 kodeksu karnego.
Jeśli dany komendant nie skierował na test wszystkich policjantów po tak “niebezpiecznej” służbie to tym bardziej stawiany przedsiębiorcy zarzut jest fikcyjny i hipotetyczny. Działanie Policji w następstwie niebezpiecznej interwencji wyklucza bowiem istnienie zagrożenia.
Na zdrowy rozsądek biorąc pod uwagę braki kadrowe we wrocławskiej policji to wyłączenie ze służby funkcjonariuszy, którzy w takich rzekomo niebezpiecznych akcjach uczestniczyli sprawiłoby, że po jednym weekendzie we Wrocławiu nie byłoby policjantów w ilości gwarantującej bezpieczeństwo w mieście. Prawdopodobnie z tego powodu podejmowane mogły być decyzję by odstąpić od testowania policjantów po takich akcjach.
Z naszych informacji wynika, że we Wrocławiu w przypadku akcji wobec tych dwóch klubów nie podjęto decyzji, aby wysłanych funkcjonariuszy w ciągu 7 dni od interwencji przebadać na COVID-19. Nie jesteśmy jednak w stanie zweryfikować czy tak było w rzeczywistości.
Mandaty i kary administracyjne, które okazują się bezprawne
Drugą kwestią, za które odpowiadać będą konkretni funkcjonariusze i ich komendanci to wnioski do Sądu o ukaranie za wykroczenie, które potem Sąd w uzasadnieniu opisze jako niebyłe, a także wnioski do sanepidu o ukaranie karami administracyjnymi w kwocie do 30 tysięcy złotych za pozorne naruszenie obostrzeń.
Dlaczego wygrana w Sądzie Wydziału Karnego z pomawiającym policjantem albo w Sądzie Administracyjnym z pomawiającym dyrektorem sanepidu otwiera drogę do pozwania ich o naruszenie dóbr osobistych by po wyrokach płacili z prywatnych majątków pisaliśmy szerzej w poniższych artykułach. Roman Giertych złożył przełomowy pozew wobec funkcjonariusza by płacił z prywatnego majątku, a zatem każda ofiara wyżej opisanych, przez niektórych oceniana jako stalkerskich, działań policjantów może też tak pozwać.
Przedsiębiorca zapowiada pozwy i zawiadomienie do prokuratury na policjantów
Z naszych informacji wynika, że właściciel obu klubów nie zostawi bezprawnych w jego ocenie działań policjantów bez konsekwencji.
Zamierza złożyć nie tylko pozwy przeciwko konkretnym funkcjonariuszom, ale także powiadomić prokuraturę o możliwości popełnienia przez nich przestępstw przekroczenia uprawnień. Do sprawy będziemy wracać wraz z jej rozwojem.
Aktualizacja 30 stycznia 2021: Pod klubami dochodzi do kolejnych blokad lokalu ze strony nieoznakowanych funkcjonariuszy. Dochodzi do przepychanek. Jeden z Policjantów bije protestującego przed klubem. Po działaniu policjanta mężczyzna przestaje się ruszać, a tłum krzyczy, że policja zabiła człowieka. Więcej na ten temat piszemy w poniższym artykule:
Aktualizacja 30 marca 2021: Przedsiębiorca wygrywa z policjantami. Prokuratura umarza postawiony mu przez funkcjonariuszy zarzut z art. 165 kodeksu karnego, a wobec policjantów wszczyna dochodzenie za przestępstw z art 231 kodeksu karnego, czyli przekroczenia uprawnień. Szczegóły w poniższym artykule:
2 komentarzy “Policjantom grożą pozwy prywatne. Policja nęka przedsiębiorcę z Wrocławia. Pozorując zagrożenie epidemiologiczne powodują straty finansowe i szkodę na wizerunku.”
Gonić czarne uniformy,czas by poczuli,co znaczą sądy i sprawiedliwość,czas walnąć ich po kieszeni.
Każdy pokrzywdzony obywatel powinien mieć prawo do obrony,ale czy to możliwe przy takim prokuratorze generalnym i ministrze sprawiedliwości w jednym!