18 października 2020 Wiceminister sprawiedliwości Michał Woś (Solidarna Polska) powiedział w TVN24, że jeśli jakiś podmiot kupuje po zaniżonej cenie nieruchomość, aby ją potem sprzedać z zyskiem to jest to sposób działania włoskiej mafii. Wypowiedź (jej pełną treść podajemy poniżej) odnosiła się do zarzutów prokuratury wobec mecenasa Romana Giertycha.
Jeżeli dziwna spółka z kapitałem zakładowym 5 tysięcy, bez pracowników, bez infrastruktury, tylko z zarządem, nagle ma 6 milionów złotych żeby kupić jakąś działkę (…) i się okazuje, że po kilku dniach sprzedaje ją za dwadzieścia parę milionów złotych, to kto w Polsce robi takie interesy? – pytał Woś w “Faktach po Faktach”. – Jeżeli mamy mechanizm wyprowadzania pieniędzy, to przecież przypomina w stu procentach mechanizm prania brudnych pieniędzy. Tak działają włoskie mafie, kiedy ktoś kupuje działeczkę za 6 milionów, a sprzedaje po tygodniu za 20 milionów – dodał.
Czy Woś stworzył niebezpieczny precedens dla wszystkich handlarzy nieruchomościami, także tych ze środowiska Zjednoczonej Prawicy
Jeżeli powyższe to oficjalne stanowisko Ministerstwa Sprawiedliwości wobec tego rodzaju praktyk to należałoby się zastanowić czy aby na pewno kwestia zakupu przez Premiera Mateusza Morawieckiego nieruchomości przypadkiem również nie pasuje do opisanego przez Wiceministra mechanizmu.
Portal money.pl 15 maja 2019 roku opublikował artykuł “Mateusz Morawiecki kupował działki od osób prywatnych i parafii. Przejęła je żona”, w którym opisany został sposób w jaki doszło do zakupy nieruchomości. Premier Mateusz Morawiecki podzielił się też informacją dotyczącą nieruchomości, które wraz z żoną kupował jeszcze jako prezes banku, czy pełniąc poprzednie funkcje.
Na przykład przy ul. Oławskiej we Wrocławiu. To był zakup dokonany 15 lat temu w ramach licytacji publicznej. Było wielu licytujących, moja cena była po prostu najwyższa. Lokale były skądinąd w ruinie. Do remontu przystąpiliśmy kilka lat później. Na przykład działki w Żernikach Wrocławskich i na Oporowie na granicy Wrocławia. Tę pierwszą kupiliśmy od osób prywatnych kilka lat temu, drugą od parafii kilkanaście lat temu, na początku lat dwutysięcznych – wylicza premier.
Wyborcza podejrzewa nieczystą grę?
Inaczej kwestię tego zakupu widzi Gazeta Wyborcza. Mateusz Morawiecki z żoną w 2002 roku po bardzo okazyjnej cenie nabyli działkę na wrocławskim Oporowie, dziś wartą rzekomo nawet 100 razy więcej – twierdzi “Gazeta Wyborcza”.
“Gazeta Wyborcza” w tekście zatytułowanym “Jak się uwłaszczył Morawiecki” pisze, że w 2002 roku Mateusz i Iwona Morawieccy kupili działkę rolną na Oporowie o powierzchni 15 ha. Działkę zaledwie trzy lata wcześniej dostała parafia pw. św. Elżbiety, na podstawie przyjętej po upadku komunizmu ustawie o stosunku państwa do Kościoła. Według dziennika, Morawieccy za działkę zapłacili 700 tys. zł, choć już wówczas miała być warta prawie 6 razy więcej – 4 mln zł. Wrocławska kuria poinformowała, że dokumenty dotyczące tej transakcji zniknęły.
Gazeta twierdzi, że obecnie grunty należące do Morawieckich są warte ok. 70 mln zł. “Nie ma po nich śladu w oświadczeniu majątkowym szefa rządu PiS” – dodaje “GW”, zauważając, że premier “ostatecznie przepisał działki na żonę. – Ona prowadzi działalność gospodarczą, wynajmuje nieruchomości, inwestuje. Będąc prezesem banku i potem, tym bardziej, na polu działalności publicznej, politycznej, nie chciałem mieć związku z aktywnym inwestowaniem, z działalnością gospodarczą – tłumaczył w zeszłym tygodniu. Według “Wyborczej” jednak Morawiecki jeszcze do 2013 r. miał wpływ na swoje biznesy związane z nieruchomościami.
Morawiecki straszy pozwem Wyborczą
“Prasa ma prawo prześwietlać osoby publiczne, ale ma również obowiązek robić to rzetelnie. Tego obowiązku “Gazeta Wyborcza” nie dopełniła. Ponieważ tekst red. Harłukowicza narusza dobra osobiste Premiera i jego żony, podjęli oni decyzję o skierowaniu sprawy na drogę sądową z żądaniem sprostowania zawartych w nim kłamstw i manipulacji” – poinformowało Centrum Informacyjne Rządu w odpowiedzi na dzisiejszy artykuł “Jak się uwłaszczył Morawiecki”.
W wydanym w poniedziałek rano oświadczeniu Centrum Informacyjne Rządu stwierdziło, że “Gazeta Wyborcza po raz kolejny łamie podstawowe standardy dziennikarskiej rzetelności”, a “sam artykuł jest pełen manipulacji i nierzetelności”.
“Autor przemilczał fakty, które zaprzeczały postawionym przez niego tezom. Np. w odpowiedzi udzielonej mu przez Centrum Informacyjne Rządu wskazano wyraźnie, że wiedzę o możliwości nabycia działki pani Iwona Morawiecka uzyskała 17 lat temu z więcej niż jednego źródła” – napisało w komunikacie CIR.
GW napisała, że w 2006 roku Mateusz Morawiecki zeznał w prokuraturze, iż o możliwości kupna działki dowiedział się od kard. Henryka Gulbinowicza, który znał się z rodziną Morawieckiego, a on sam był u niego częstym gościem. Ale dziennik podaje też drugą wersję – Iwona Morawiecka miała dowiedzieć się o działkach “od znajomego, który zajmował się pośrednictwem w sprzedaży nieruchomości”.
“Autor artykułu pominął ten fragment i wprost sformułował wobec Premiera i pani Iwony Morawieckiej zarzut kłamstwa – choć to właśnie on minął się z prawdą” – podkreśla Centrum Informacyjne Rządu. “Podobnie w informacji przekazanej redaktorowi przez Centrum Informacji Rządu wskazano na szereg rzeczywistych okoliczności i sekwencji wydarzeń, które zostały pominięte, gdyż zaprzeczają tezie Gazety Wyborczej” – dodano w komunikacie.
CIR zarzuca też “Wyborczej”, że w swojej publikacji pominęła ceny transakcyjne działek okolicznych w tym rejonie oraz “pomija znaczące fakty odnoszące się do stanu nieruchomości”.” Jest to do dziś działka rolna, a jej odrolnienie wiąże się z dużym kosztem. Cały czas, podobnie jak 15 i 20 lat temu, na działce rosną rośliny uprawne. Jej potencjalne wyłączenie z produkcji rolnej wiązałoby się z kosztem powyżej 5 mln zł” – czytamy.
Premier Morawiecki i jego żona “podjęli oni decyzję o skierowaniu sprawy na drogę sądową z żądaniem sprostowania” – zaznacza CIR.
Czy Morawiecki rzeczywiście złożył pozew?
Czy takie powództwo rzeczywiście zostało złożone? Na dzisiaj nie udało się tej informacji potwierdzić. Jeżeli natomiast pozew został złożony to z pewnością w ciągu dwóch do trzech lat od jego złożenia zapadnie wyrok, którym pochwali się jedna ze stron procesowych w mediach. Wówczas do tematu wrócimy.
7 komentarzy “Tak działają włoskie mafie – Wiceminister sprawiedliwości Michał Woś o sprawie Romana Giertycha”
Bucu wasze szambo “przebilo”wloska mafie,jak kiedys pan Miller slusznie powiedzial ze kazdy kraj ma swoja mafie,to u nas mafia ma swoj kraj i to wlasnie wasze szambo i gang kaczo-ziobrowy
Większej mafi jak pisowska to nie ma
Pojechał po Morawieckim i Obajtku. 🤣🤣🤣
Pojechał po Morawieckim i Obajtku. 🤣🤣🤣
Pojechał po Morawieckim i Obajtku. 🤣🤣🤣
Wos ty dzbanie
Ten pajac bezwiednie podsumował Morawieckiego.