Wojewódzki Sąd Administracyjny wydał wyrok na łamiące dobre obyczaje i szkodliwe dla interesu publicznego praktyki ZUS i jego pracowników. Bezmyślne działania Dyrektorów ZUS poszczególnych oddziałów prowadzone pod pozorem egzekucji administracji publicznej nie tylko narażają Skarb Państwa na zbędne koszty, ale również takie działania ZUS doprowadzają dłużnika i jego rodzinę do ruiny finansowej. Według Sądu – z winy ZUS.
ZUS nękał dłużnika egzekucjami z góry skazanymi na bezskuteczne
ZUS powinien dokładnie sprawdzić, czy egzekucja nieopłaconych składek będzie skuteczna, z jakich praw majątkowych można ją prowadzić, jakie są prognozy jej efektywności i związane z nią koszty. Organ powinien mieć też na uwadze, czy postępowanie nie doprowadzi wnioskodawcy i jego rodziny do ruiny. Szczególnie, że osoba ta praktycznie nie posiadała żadnego majątku i nie pracowała. Tak orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Kielcach.
Bezduszność pracowników ZUS przekracza granicę zwykłej ludzkiej przyzwoitości
Sprawa dotyczyła człowieka, który miał w ZUS dług. Zwrócił się więc do Zakładu z wnioskiem o umorzenia należności z tytułu nieopłaconych składek. Chodziło o 3 tysiące złotych. Biedny człowiek argumentował, że z powodu choroby nie może prowadzić działalności, a z dodatkowej pracy jako wikariusz musiał zrezygnować.
Wskazał, że jego miesięczne wydatki związane z przeżyciem wynoszą 1750zł, a około 2/3 tej kwoty stanowią raty kredytów. Banki poszły poczciwinie na rękę i zawiesiły spłatę zobowiązań, póki nie stanie na nogi. Jak wskazał na koncie bankowym miał 20zł i nie był właścicielem żadnej nieruchomości. Jedyny majątek jaki posiada to samochód osobowy z 2000 roku i motorower z 2007.
Ponieważ był chory – o czym ZUS wiedział bo były składane informacje o jego chorobie do Zakładu – nie zarabiał i był na utrzymaniu rodziców. Ojciec był rencistą, a matka na zasiłku chorobowym.
Sporą część przychodów przeznaczali na spłatę własnych zobowiązań. ZUS ustalił też, że nie wnioskujący nie pobierał zasiłków i nie korzystał z innych form pomocy.
Pracownicy ZUS przeanalizowali dokumenty i powzięli wiedzę o stanie zdrowia biednego mężczyzny. Uznali, że nie zachodzi przesłanka całkowitej nieściągalności należności z tytułu składek, a co za tym idzie nie ma podstaw do umorzenia. Pracownik ZUS, który w imieniu i na rzecz Dyrektora ZUS, podpisał się na odmownej decyzji stwierdził, że pomimo problemów zdrowotnych wnioskodawcy jego rodzice uzyskują dochód.
I co z tego, że chorujesz? Wyzdrowiej i idź do pracy pasożycie!
ZUS odmowę uzasadnił tak, że sam zainteresowany co prawda choruje i przedłożył zaświadczenie lekarskie dotyczące problemów zdrowotnych, ale nie przedstawił żadnego dokumentu stwierdzającego całkowitą i trwałą niezdolność do pracy.
Można podejrzewać, że w ocenie osób zatrudnionych w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych skoro nie stwierdzony aż takiej choroby, który uniemożliwiałaby temu biedakowi pracę to znaczy, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby wziął się do pracy i zarobił na zaległy ZUS. Tak przynajmniej można rozumieć tę odczłowieczoną decyzję pracownika ZUS.
Niestety do redakcji Czasu Finansów docierają czytelnicy z całej Polski, którzy twierdzą, że są ofiarami takiego nieludzkiego zachowania ze strony osób zatrudnionych w Zakładach Ubezpieczeń Społecznych.
W dalszej części uzasadnienia odmowy pracownik ZUS podkreślił, że zobowiązania wobec innych wierzycieli nie mogą być argumentem przemawiającym za umorzeniem należności z tytułu składek. Zobowiązania cywilnoprawne zostały zaciągnięte świadomie i nie mogą być uprzywilejowane w stosunku do należności wobec ZUS. Jest to jedna z najbardziej popularnych kwestii podnoszonych przez ZUS w odmowach. Na zasadzie kopiuj/wklej można to przeczytać w prawie każdej odmowie biedaków błagających pracowników ZUS o odrobinę człowieczeństwa.
Upokorzony mężczyzna nie poddał się i wniósł skargę. Twierdził, że decyzja narusza jego interes prawny. Podkreślił też, że przebywa na urlopie bezpłatnym i nie ma obecnie możliwości podjęcia innego zajęcia z uwagi na toczącego się wobec niego postępowanie karne i orzeczony dozór policyjny.
Wojewódzki Sąd Administracyjny przyłapał pracowników ZUS na łamaniu prawa i działaniu na szkodę finansów publicznych!
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Kielcach wskazał, że organ nie poczynił prawidłowych ustaleń w zakresie art. 28 ust. 3 pkt 6 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych (dalej: u.s.u.s.). Przepis ten stanowi, że całkowita nieściągalność uzasadniająca umorzenie należności z tytułu składek zachodzi, gdy jest oczywiste, że w postępowaniu egzekucyjnym nie uzyska się kwot przekraczających wydatki egzekucyjne.
ZUS zajął stanowisko, że przesłanka ta nie została spełniona. Nie poczynił jednak w tym zakresie żadnych ustaleń co do przewidywanych, możliwych do wyegzekwowania kwot oraz wiążących się z tym postępowaniem wydatków.
Zdaniem Sądu z przepisów jasno wynika, że organ ma obowiązek samodzielnie ocenić przesłankę całkowitej nieściągalności, porównując spodziewane koszty egzekucji z posiadanymi informacjami o nadającym się do tego majątku.
Oznaczać to może, że jeśli pracownik ZUS, którzy zazwyczaj działa w imieniu i na rzecz oraz za zgodą Dyrektora danego ZUS, bezmyślnie dąży do egzekucji, która ma przesłanki do bezskuteczności to świadomie i umyślnie naraża skarb państwa na zbędne koszty. Tak samo jak działa na szkodę własnego pracodawcy generując zbędne koszty, które obiektywnie sprawę oceniając mogą okazać się nieściągalne.
Sąd wydał wyrok, że ZUS nie ma prawa wymagać spłaty długu dłużnika od jego rodziców, rodzeństwa czy dzieci!
Sąd wydał wyrok, że Organ powinien wyjaśnić, w jakim stopniu ewentualna egzekucja będzie skuteczna, z jakich praw majątkowych może być prowadzona i jakie są prognozy jej efektywności. Szczególnie ważne byłoby dokonanie oceny celowości jej wszczęcia wobec osoby, która praktycznie nie posiadała żadnego majątku i nie pracowała. Natomiast pojazdy, które posiadała były tylko jej współwłasnością i mogły nie przedstawiać żadnej wartości materialnej.
Takich symulacji zabrakło, co uniemożliwiło wyciągnięcie stosownych wniosków i przesądziło o wadliwości uzasadnienia.
Wyrok Sądu nie powinien być zaskoczeniem bo pracownicy ZUS, na co skarżą się redakcji czytelnicy Czasu Finansów w ogóle nie dbają o stan finansów publicznych i generują miesięcznie setki tysięcy, jak nie miliony, zbędnych kosztów egzekucyjnych w postępowaniach, które od samego początku dla logicznie rozumującego człowieka są skazana na porażkę.
Można podejrzewać, że pracownikom ZUS nie zależy na tym by realnie odzyskiwać należności, ale by pozorować taki zamiar dokonując po prostu nękania swoich dłużników.
Sąd w uzasadnienie wyroku zwrócił uwagę, że ZUS powinien mieć też na uwadze, czy prowadzone postępowanie nie spowoduje ruiny finansowej i życiowej wnioskodawcy i jego rodziny.
WSA uznał za błędne wnioski organu w zakresie przesłanki z par. 3 ust. 1 pkt 1 rozporządzenia. ZUS nie dostrzegł bowiem, że dochód uzyskują jedynie rodzice wnioskodawcy. To zaś oznacza, że opłacenie należności nie nastąpiłoby z jego pieniędzy. Tymczasem rodzice nie mieli obowiązku alimentacyjnego wobec syna, więc nie musieli partycypować w jego zobowiązaniach. Sąd podkreślił, że znaczna część dochodów ojca przeznaczana była na jego leczenie, zaś matki na pokrycie bieżących kosztów utrzymania rodziny. Dlatego też należało rozważyć, jaki wpływ na zaspokojenie niezbędnych potrzeb życiowych miałoby spłacenie przez nich należności wnioskodawcy. Mając powyższe na uwadze, WSA uchylił zaskarżoną decyzję.
Sąd wydał wyrok, ale ZUS takie praktyki stosuje od lat.
Zabrakło pracownikom ZUS i Dyrektorowi tego ZUS zwykłego ludzkiego poczucie człowieczeństwa w tym przypadku. Praktyki pracowników ZUS ocenił jako bezprawne, a w dodatku mające charakter wymuszania na osobach trzecich spłaty długu innego człowieka. Jest oczywiste, że nikt poza dłużnikiem nie odpowiada za jego długi, ale dla pracowników ZUS nie ma to najwidoczniej znaczenia.
Z ich praktyk można ocenić, że skoro dłużnik ma rodziców albo dzieci to oni za dłużnika powinni spłacać jego długi. Takie rozumowanie jest nie tylko nieetyczne, ale i nieludzkie.
Wyrok WSA w Kielcach z 28 stycznia 2021 r., sygn. akt I SA/Ke 456/20
Inne artykuły o ZUS znajdziesz poniżej.