Wraca sprawa Marka M., występującego publicznie jako draq queen Mariolkaa Rebell. Człowiek miał postawione przez ziobrową prokuraturę zarzuty i został uniewinniony. Minister Sprawiedliwości nie zapanował nad emocjami i kiedy puściły mu nerwy to znieważył człowieka od “zdemoralizowanych typów”. Oberwało się też poznańskiemu sądowi.
Draq Queen zainscenizowała scenę śmierci księdza od tęczowej zarazy.
Jak podaje Wyborcza.pl Prokuratura zarzucała drag queen poważne przestępstwa: od znieważenia katolików i nawoływania do nienawiści po publiczne nawoływanie do zbrodni zabójstwa. Ofiarą miał być abp Marek Jędraszewski, krakowski metropolita znany z homofobicznych wypowiedzi. 24 czerwca 2022 roku sąd w Poznaniu uniewinnił drag queen. Ziobro i podlegający mu prokuratorzy nie pogodzili się z porażką.
Drag queen ściągnęła na siebie kłopoty w sierpniu 2019 roku podczas występu na wyborach Mr. Gay Poland w Poznaniu. W sex-shopie kupiła dmuchaną lalkę, a do głowy przykleiła jej zdjęcie arcybiskupa. Wyszła z nią na scenę i tańczyła do piosenki Bajmu „Lola”. Beata Kozidrak śpiewa w niej: „Zabiłam go całą mocą swą”.
Według prokuratury drag queen symulowała podcinanie gardła lalce, używając nożyczek i sztucznej krwi. A ponieważ lalka miała twarz arcybiskupa, było to nawoływanie do zabójstwa.
Sąd nie został przekonany stanowiskiem procesowym prokuratury
Jak wskazuje Wyborcza.pl Sędzia Agata Trzcińska nazwała tę wersję gołosłowną. Wytknęła prokuraturze brak dowodów – nie przedstawiono ani nagrania, ani świadków. Śledczy mieli oprzeć się jedynie na „niezweryfikowanych informacjach medialnych”.
W polskim prawie obowiązuje zasada, że winę należy udowodnić, a wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego. Marek M. zaprzeczył tymczasem zarzutom. Przekonywał, że tańczył z lalką, ale gardła nie podcinał. Przebił jedynie nożyczkami woreczek ze sztuczną krwią, bo chciał pokazać, że homofobicznymi wypowiedziami abp Marek Jędraszewski rani jego serce.
Sędzia Agata Trzcińska uznała, że występ mieścił się w granicach wolności artystycznej i wolności słowa.
Zbigniew Ziobro zorganizował po wyroku konferencję prasową. Atakował poznański sąd za zlekceważenie “obowiązującego w Polsce systemu wartości” i rzekomą „odmowę ochrony księdzu arcybiskupowi”. Jak dodał Prokuratura zaskarżyła wyrok uniewinniający. Domaga się jego uchylenia i powtórzenia procesu. Szczegóły apelacji prokuratura przekazała rządowej Polskiej Agencji Prasowej.
Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie, przekonuje, że Marek M. symulował zabójstwo arcybiskupa, a dla wzmocnienia efektu rozlał sztuczną krew. Dodaje, że sąd się pomylił, nie zachował obiektywizmu i doszedł do wniosków sprzecznych z zasadami logiki i doświadczenia życiowego. Zdaniem Skrzyniarz wyrok może być tylko jeden – skazujący.
Prokuratura twierdzi, że sąd chciał za wszelką cenę udowodnić niewinność oskarżonego i działał pod założoną tezę. I dlatego uwierzył w wyjaśnienia oskarżonego, które zdaniem prokuratury były tylko linią obrony.
Co w tej sprawie twierdziła Prokuratura?
Prokuratura uważa, że w aktach sprawy są dowody potwierdzające winę Marka M. Powołuje się na zdjęcia z występu, które krążyły także w internecie. Widzieliśmy je – na podstawie tych zdjęć trudno zrekonstruować przebieg występu i motywy drag queen. Do podobnego wniosku doszedł sąd, ale prokuratura ma inne zdanie.
Jak podaje mediom Aleksandra Skrzyniarz w apelacji prokuratura powołuje się na analizę zdjęć, która „prowadzi do wniosku, że osoby licznie zgromadzone w klubie były świadkami zaplanowanej symulacji zabójstwa konkretnego przedstawiciela Kościoła Rzymskokatolickiego”. Na jakiej podstawie prokuratura dochodzi do tego wniosku? W apelacji pojawia się argument, którego przed sądem prokuratura nie podnosiła. Chodzi o „uwiecznione na fotografiach postawę oraz mimikę oskarżonego”.
Zdaniem prokuratury postawa i mimika wskazują, że Marek M. „nie wyrażał skrzywdzenia czy też żalu” z powodu wypowiedzi arcybiskupa, lecz „emanował negatywnymi emocjami, takimi jak złość czy nienawiść”. W rozmowie z rządową PAP rzecznika prokuratury nie wyjaśniła jednak, w jaki sposób prokuratura wyczytała z grymasów twarzy nienawiść i jaka mimika wskazywałaby na skrzywdzenie czy żal.
Zdaniem prokuratury szczególnej ochronie podlega również abp Marek Jędraszewski. O jego znieważeniu świadczyć ma bowiem „sposób wykorzystania wizerunku duchownego poprzez odbywanie tańca w przebraniu drag queen z dmuchaną nagą lalką z przyklejonym do głowy zdjęciem twarzy pokrzywdzonego”. Jednocześnie ta sama prokuratura nie widziała żadnego przestępstwa w wieszaniu na szubienicach zdjęć i portretów przeciwników politycznych obecnego Prokuratura Generalnego i Ministra Sprawiedliwości.
Prokuratura uważa, że zaakceptowanie uniewinnienia drag queen byłoby złym sygnałem dla społeczeństwa – można je bowiem odbierać jako przyzwolenie na zachowania agresywne.
Prokuratura sama sprowokowała ten wyrok uniewinniający?
I w zasadzie można by przyznać Prokuraturze rację tyle tylko, że wtedy trzeba by uznać, że działanie które tak wzburzyło Prokuraturę zostało przez nią samą sprowokowane bo uznając, że wieszanie na szubienicy portretów przeciwników politycznych nie jest żadnym przestępstwem. Możliwe, że to działanie draq queen jest naturalną konsekwencją rozzuchwalenia do ostrych manifestacji swoich poglądów właśnie na sprawie wieszania na szubienicy przeciwników politycznych Zbigniewa Ziobro.
Być może na ten problem w aluzyjny sposób Sąd próbował na to zwrócić uwagę Prokuratury. Sędzia Agata Trzcińska w ustnym uzasadnieniu wyroku tłumaczyła bowiem, że sąd nie jest recenzentem, a tym bardziej cenzorem sztuki. Dodała, że występ drag queen był przerysowany, wręcz kiczowaty, ale nie był nienawistny. Zauważyła też to, czego nie widzi prokuratura: drag queen przykleiła do lalki wizerunek osoby publicznej i to w zasadzie abp Jędraszewski sprowokował tę sytuację wypowiedziami o „tęczowej zarazie”.
– Jeśli głosi się kontrowersyjne poglądy, trzeba się liczyć z reakcją – mówiła sędzia. Wytknęła też prokuraturze, że z taką samą gorliwością jak drag queen nie ściga sprawców rzeczywistych przykładów mowy nienawiści.
Do sprawy będziemy wracać.