W okresie 4 i 5 kwietnia 2020 krakowska Policja przeprowadziła kilkaset interwencji w związku z łamaniem ograniczeń swobód obywatelskich. Rowerzysta, który został złapany na jeździe po Bulwarze Kurlandzkim, a także spacerująca tam kobieta zostali ukarani mandatami po 500zł oraz wnioskami do Sanepidu o nałożenie kar po 12 tysięcy złotych na każdą z tych osób. Taki sam los spotkał dwie kobiety, które siedziały na ławce w Parku Dąbie.
Rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń poinformował również, że ukarano również mężczyznę, który siedząc na ławce spożywał alkohol. Złamał on zakaz wstępu na ten teren. Na wniosek policjanta został on przez Sanepid ukarany kwotą 10 tysięcy złotych. W tym jednak przypadku okazało się także, że mężczyzna jest na liście osób poszukiwanych. Został zatrzymany i doprowadzony do aresztu.
W weekend 4-5 kwietnia Kraków patrolowało 500 policjantów, żołnierzy i strażników miejskich. Funkcjonariusze kontrolowali teren także z powietrza, wykorzystując śmigłowiec i drony. W sumie służby podjęły kilkaset interwencji, z czego większość dotyczyło przebywania na terenach zielonych, przemieszczania się pieszo oraz gromadzenia się. Policjanci pouczyli ponad 1000 osób, w przypadku poważniejszych naruszeń wystawili 53 mandaty i skierowali do sądu dziesięć wniosków o ukaranie.
– To naprawdę nie jest czas na realizację swoich pasji, realizację swoich planów treningowych. To jest czas wyrzeczeń dla nas wszystkich […] Takie rzeczy jak bieganie i rower można odłożyć na bok. Sam jestem zapalonym rowerzystą, od miesiąca przesiadłem się na trenażer i staram się tę aktywność realizować w miejscu zamieszkania, nie narażając innych – powiedział Szymczyk w Polsat News.
Komendant Główny Policji podkreślił, że ze względu na pandemię z treningów rezygnują nawet światowe gwiazdy sportu, dla których treningi są codziennością. Podając takie osoby za przykład, gen. insp. Szymczyk zachęcał, aby pozostać w domach.
– Osoba, która biegnie chodnikiem, cały czas oddycha ustami, a więc przyjmuje zdecydowanie więcej mikrokropelek, które krążą w przestrzeni, ale też zdecydowanie więcej ich wydziela. To naprawdę są sytuacje, które mogą generować kolejne zakażenia, tym bardziej że wiele osób może przechodzić to zakażenie bezobjawowo. Stąd też nasza mocno restrykcyjna polityka działania wobec tych osób, które uprawiają sport – powiedział Szymczyk.
Jednak nie wszystkie interwencje policjantów kończą się w sposób, który świadczyłby pozytywnie o tej formacji. Olsztyn. Nagranie z zatrzymania 22-letniej kobiety wstrząsnęło szeroko rozumianą opinią publiczną. Policjant nie przebiera w słowach i agresji podczas zatrzymania młodej kobiety. Na nagraniu słychać jak policjant stosuje zawoalowane groźby. Dyskryminuje ze względu na płeć, jak również sugeruje niższą wartość społeczną kobiety ze względu na miejsce zamieszkania – czyli ulicę Katowicką. Więcej na ten temat piszemy w naszym reportażu, który dostępny jest tutaj – wystarczy kliknąć.
Nielegalne kary administracyjne rodzą odszkodowania za naruszenie dóbr osobistych od tych, którzy je wystawią?
Policja nie ma oporów przed korzystaniem z nowych uprawnień. Problem w tym, że nie jest do końca jasna ich legalność, a także to, czy w późniejszych procesach sądowych te kary się utrzymają. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że większość kar za naruszenie ograniczeń swobód obywatelskich zostanie za dwa lata w Sądzie Administracyjnym unieważniona wobec ich bezprawności. Jest to jednak kwestia przyszłości, a problem jest doraźny już dzisiaj. Dlaczego?
Rząd wprowadził przepisy tzw. szybkiej ścieżki egzekucji tych kar. W praktyce oznacza to, że obywatel odmawia przyjęcia mandatu na 500zł. Wtedy Policja kieruje do Sądu Rejonowego Wydziału Karnego wniosek o ukaranie obwinionego. W pewnym momencie przyjdzie albo wyrok zaoczny, od którego można w ciągu 14 dni od otrzymania lub dwukrotnego awizo, odwołać do Sądu. Wtedy następuje zwykła rozprawa na której strony mogą przedstawić swoje racje.
W normalnych warunkach trwa to od sześciu do dwunastu miesięcy. W obecnej sytuacji z pewnością dłużej, gdyż praca Sądów jest wstrzymana i ograniczona tylko do najważniejszych spraw karnych, aresztów tymczasowych itp. Wszelkie procesy związane z mandatami zaczną się toczyć dopiero po ponownym uruchomieniu Sądów.
Inaczej sprawa się ma z karami administracyjnymi. Te mogą wynieść od 5 tysięcy do 30 tysięcy złotych. Są one wydawane w toku decyzji administracyjnej przez Sanepid. Bez udziału Sądu i wyłącznie w oparciu o notatkę, jaką Policjant stworzy podczas interwencji. Sanepid wydaje decyzję o karze w określonej kwocie – w tym przypadku jest to 12 tysięcy złotych – wyznacza jednocześnie termin 7 dni na zapłatę oraz 14 dni na wniesienie odwołania od decyzji. Czas zaczyna biec w momencie wydania decyzji, a nie jej dostarczenia do ukaranego.
Nawet jeśli obywatel się odwoła to nie zatrzymuje to biegu egzekucji. 8 dnia od wydania decyzji egzekucją kary zajmie się skarbówka w ramach czynności administracyjnych. Bez Sądu skieruje do banków zajęcie rachunków, a do pracodawcy zajęcie pensji. W rezultacie kwota może zostać szybko zabrana obywatelowi.
Ten z kolei ma jak wspomnieliśmy 14 dni na odwołanie się. Jeśli to zrobi to wtedy Sanepid ma 30 dni na ustosunkowanie się. Raczej decyzja zostanie podtrzymana i wysłana do ukaranego. Wtedy ma on 14 dni na wniesienie sprzeciwu do Sądu Administracyjnego w danym województwie.
W normalnych okolicznościach postępowanie Sądu Administracyjnego trwałoby około roku. Jednak ponownie zachodzi sytuacja z zamrożeniem funkcjonowania Sadów, a zatem wszelkie procesy ruszą dopiero po odmrożeniu. W rezultacie potrwać to może nawet do dwóch lat.
Istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że wyrok Sądu Administracyjnego będzie na korzyść ukaranego. Wtedy Skarb Państwa będzie zobowiązany by oddać wszelkie zabrane pieniądze, zwrócić także odsetki i wszelkie koszty egzekucji. Jeśli nie zrobi tego dobrowolnie to obywatel będzie mógł skierować odzyskanie należności do egzekucji.
To co jest istotne w tej sytuacji, że w momencie wydania prawomocnego wyroku przez Sąd Administracyjny, że kara była niezasadne to otwiera to drogę do pozwania poszczególnych policjantów oraz pracownika Sanepidu, który ją wydał. Powództwo o naruszenie dóbr osobistych w obecnych realiach może zaczynać się od 10 tysięcy złotych. Koszt takiego pozwu to 500zł (5% wartości sporu) oraz 600zł opłaty za powództwo o ochronę dóbr osobistych, a zatem łącznie 1100zł.
Co jest istotne – pozywać należy zarówno Skarb Państwa, ale także policjanta i pracownika sanepidu. Sąd Najwyższy wydał bowiem wyrok, że odpowiedzialność prywatnym majątkiem za naruszenie dóbr osobistych przez funkcjonariusza publicznego nie jest automatycznie zwolniona. Taka osoba może odpowiadać prywatnym majątkiem, niezależnie od odpowiedzialności samego Skarbu Państwa.
Mało który obywatel ma tę świadomość i większość jeśli decyduje się na proces o naruszenie dóbr osobistych to kieruje go przeciwko Skarbowi Państwa, a pomija głównego sprawcę niedoli.